Tego jeszcze nie grali(śmy) przy stole z powyłamywanymi nogami, w sensie – tam nas jeszcze nie rzuciło. A gdzie? A do Iranu.
Dzisiaj klimaty irańskie w postmodernistycznym paśmie poszukiwaczy przygód i należy od razu powiedzieć, że nie bez przyczyny. Powód był (a i owszem)… w osobie gościa, który przycupnął przy Pawłowym Blacie. Kto zacz? To Michał Pisz, młody wiekiem i stażem student archeologii na warszawskim uniwerku, wierny słuchacz AntyRadia, a przy tym aktywny korespondent programu, w którym pasja podróżowania po drogach i bezdrożach różnych zakątków świata oraz chęć dzielenia się z innymi swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami z wojaży, jest wysoko ceniona przez jego gospodarza i może zaowocować wizytą w studiu przy Żurawiej 8. Tak stało się i tym razem. Michał został umówiony zaledwie wczoraj, ale gdyby nie zamailował do wujcia Pawła, to kto by wiedział, że wrócił właśnie z podróży do tak egzotycznego kraju, jakim jest Iran?
Wrócił cały i zdrowy po dwutygodniowym wyjeździe na narty i snowboard po stokach Elbursa (tam, a nie gdzie indziej, bo to relatywnie tani dla Europejczyka kraj do oddawania się zimowemu szaleństwu) i nie zdążywszy nawet przyczesać swoich rozczochranych myśli, z przyjemnością potwierdził swój udział w niedzielnym wydaniu Blatu. Potwierdził, zjawił się i zaczął przybliżać słuchawkom i słuchaczom irańską rzeczywistość, która z jednej strony jest bardzo kolorowa, z drugiej natomiast jawi się nieco szara – oczywiście z punktu widzenia zwykłego, szarego mieszkańca Lahestanu, czyli pięknego kraju nad Wisłą, który ze słowem Iran kojarzy Teheran, szacha, dywan perski, może perskiego kota, konflikty i walki bratobójcze (jak to w tej części świata), islam. Miłośnicy kuchni orientalnej wymienią na pewno jeszcze kebab i falafel , a płeć piękna (a szczególnie walczące feministki) dodadzą do tego wykazu okutane na czarno w czador kobiety islamskie – ciche i potulne żony swoich panów…
A jak jest naprawdę? Co zarejestrował swoimi oczyma i czego wysłuchał na miejscu Michał, który Iran poznał z wielu stron – od frontu i zaplecza? Mieszkał w typowym teherańskim domu (w mieszkaniu wyłożonym dywanami, po których chodzi się na bosaka, z obrusem na podłodze, ze standardowym brakiem stołu i łóżka), u Mahommeda – irańskiego użytkownika portalu www.couchsurfing.com, przy pomocy którego tam pojechał.
Hmm… W jego opowieści Iran to kraj ciekawy i fascynujący, w którym żyją w miarę szczęśliwi, a przy tym otwarci, życzliwi i gościnni ludzie. Przynajmniej takich on widział. Trudno nie wierzyć Michałowi, że ten zakątek świata może nie pociągać i nie wyzwalać chęci odwiedzenia go. Jak każdy kraj o odmiennej od naszej kulturze, mentalności jego mieszkańców, zwyczajach i obyczajach musi być na swój sposób interesujący.
Michał nie widział ‘krzywdy’ irańskich kobiet, o której tyle czyta się na stronach internetowych. To co widział natomiast, to zwyczaje i obyczaje, raczej rygorystycznie przestrzegane przez tubylców, chociaż nie zawsze. Ot chociażby ten, nakazujący zakrywanie włosów przez kobiety. Iranki chodzą po ulicach mając na głowach obowiązkową chustę (na marginesie: takie nakrycie głowy obowiązuje też cudzoziemki, które przyjeżdżają do Iranu), niektóre w czadorach z ‘oknem’ na twarz, inne (bardziej wyzwolone) w zwykłych kurtkach, płaszczykach czy dżinsach, a te najbardziej wyzwolone z chustą zaledwie do połowy naciągniętą na głowę. Obowiązkowo muszą mieć zakryte nogi, na które zakładają pełne obuwie, bez względu na porę roku, ale to dotyczy także mężczyzn. Tym z kolei nie wolno chodzić w krótkich ‘porteczkach’ – grozi za to mandat. Zupełnie nieskrępowane – szczególnie w stosunku do cudzoziemców rodzaju męskiego – są bardzo młode dziewczęta irańskie. Oglądają się za nimi, szepczą ‘ajlawjucię’, puszczają do nich swoje ‘perskie’ oko. W ogóle kobiety irańskie lepiej wypadają w ocenie Michała – są dużo bardziej światłe, wiele z nich zna języki obce, wiele studiuje. Mężczyźni są bardziej konserwatywni i trudniej im przywiązać się do trendów zachodnich.
Krzywdy widocznej nie ma, ale nie ma też równouprawnienia. Niestety, w Iranie w dalszym ciągu obowiązuje brutalne prawo szariatu, które pozwala kobietę nawet… ukamienować. I jak tu złamać stereotyp, który można zilustrować obrazkiem: pan i władca na osiołku, a kobieta za tym uparciuchem…
O wielu rzeczach Michał nie powiedział – bo zabrakło czasu, wiele nie zmieściło się w newsie – bo nie może być za długi. Tę drugą bolączkę zawsze można złagodzić – dzisiejszy Blat został nagrany i jest możliwy do odsłuchania w sieci.