Categories Muzyka

Hotel z duszą, czyli warszawski hotel Bristol na Krakowskim Przedmieściu

Podziel się z innymi:

Jest taki w Warszawie. Absolutna legenda. Wiele przeszedł, wiele doświadczył, wiele widział, wiele w nim się działo. Dzisiaj był głównym bohaterem Gastrofazy.

Chodzi oczywiście o warszawski hotel Bristol na Krakowskim Przedmieściu (fragment Traktu Królewskiego), usytuowany w pobliżu zabytkowego Starego Miasta, w bezpośrednim sąsiedztwie siedziby głowy państwa – Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zarówno o nim, jak i o zjawiskach kulturalno-kulinarnych z nim związanych, opowiadał gość dzisiejszej Gastrofazy – Magdalena Adamus, PR i manager hotelu. Była to swoista podróż w czasie, można powiedzieć historyczno-kulinarna.

Powstawał na przełomie XIX i XX wieku, oficjalnie został otwarty ponad sto lat temu – dokładnie 16 listopada 1901 roku. Wielkie musiało to być wydarzenie w życiu ówczesnej Warszawy, skoro uroczystości otwarcia trwały ponoć dwa tygodnie. Do dzisiaj hotel zachował klimat epoki, w której został wybudowany, nie tylko ze względu na neorenesansowe elewacje budynku, w którym się znajduje. Stolica zawdzięcza jego istnienie Ignacemu Paderewskiemu, którego uważa się za pierwszego prawowitego właściciela hotelu. Apartament, w którym swój gabinet miał ten wybitny kompozytor i polityk, jest najdroższym pokojem w hotelu. No cóż, odpowiednio wysoka musi być cena za nocleg w pokoju, w którym były premier przyjmował dostojników i który – ze względu na osobę jego użytkownika – jest wpisany do rejestru zabytków polskich…

Le Royal Meridien – Bristol jest najstarszym działającym hotelem w Warszawie. W ogóle, mówiąc o nim należałoby używać wyłącznie przymiotników w stopniu najwyższym. Dużo jest takich ‘naj’ – najsławniejszy, najbardziej elegancki, najbardziej prestiżowy, najlepszy, z największą klasą, goszczący najmożniejszych tego świata, najdroższy. Od samego początku swojego istnienia, przyciągał do siebie warszawską society. Nocowali w nim monarchowie, wielcy politycy, milionerzy i gwiazdy showbiznesu najwyższego kalibru. Jednym z pierwszych gości Bristolu był Edward Grieg, który przyjechał do Warszawy na zaproszenie Filharmonii. Miał podobno tylko jedno życzenie, dotyczące rezerwacji hotelowej – prosił o pokój… bez pluskiew. Do wojny bywali w nim inni wielcy – noblistka Maria Curie-Skłodowska, król tenorów – Enrico Caruso, inny śpiewak i aktor – Jan Kiepura, który z balkonu hotelu śpiewał zgromadzonym na ulicy tłumom Brunetki, blondynki… Przed wojną, na stałe pokój w Bristolu miał m.in. kompozytor Karol Szymanowski oraz malarz Wojciech Kossak. Ten ostatni, należący do niezbyt oszczędnych, a raczej lubiących hulaszczy tryb życia, rachunek za pobyt w hotelu zapłacił… swoimi obrazami.

Zobacz także:  Zaskakujące fakty o życiu osobistym i karierze Douglas Nunesa oraz jego wiek

Podczas wielu lat istnienia, hotel Bristol gościł wiele sławnych postaci z życia kultury, sztuki i biznesu z całego świata, absolutne znakomitości – m.in. królową Elżbietę II, jej córkę – księżnę Annę, Pabla Picasso, Marlenę Dietrich, Artura Rubinsteina, Charlesa de Gaulle’a, Tinę Tuner… wymieniać by można było jeszcze długo. Ślad w hotelu zostawiła też grupa The Rolling Stones, która przyjechała do Polski na koncert w 1967 roku. Jest to niejako ślad… kulinarny, stanowiący jedną z anegdot, związanych z hotelem. Nawiasem mówiąc, takich ciekawostek można było usłyszeć w tym wydaniu Gastrofazy całe mnóstwo. Tak, wracając do kapeli… Podobno, kiedy Mick Jagger – poprosiwszy o coś typowo polskiego do jedzenia na kolację – spróbował pierogów z kapustą i grzybami, przygotowanych przez hotelowego mistrza kuchni, wpadł w zachwyt. Musiały być wyśmienite, chociaż przez przypadek były lepione na obiad dla… pracowników hotelu, na stołówkę pracowniczą. Bardzo mu zasmakowały. Od tego czasu na ten specyfik kuchni polskiej w Bristolu mówi się… pierogi Micka Jaggera.

Hotel Bristol przechodził różne koleje losu. Podczas okupacji był otwarty tylko dla Niemców, przetrwał pożogę wojenną niezniszczony, po wojnie został znacjonalizowany. Miało to także przełożenie na jego… działalność gastronomiczną. Bristol zawsze słynął (i słynie do tej pory) z profesjonalnej obsługi konferencji i bankietów, zarówno bardzo oficjalnych, jak i towarzyskich. W jego wnętrzach były i są organizowane przyjęcia dyplomatyczne i rządowe, spotkania na najwyższym szczeblu. W Bristolu mieści się jedna z najlepszych i najdroższych w stolicy restauracji – Malinowa (króluje w niej obecnie jako szef kuchni Karol Okrasa), która swojego czasu – gdy był wydawany bankiet z okazji 70. urodzin generalissimusa Stalina – została przemianowana na… Gospodę Ludową. Na ścianach restauracji zawisły wtedy płaskorzeźby kobiet pracujących – traktorzystek na traktorach i murarek z kielnią w dłoni. W siermiężnym socjalizmie zmienił się wystrój restauracji, menu zostało to samo. Była to jedna z niewielu gospód ludowych, w której serwowano typowe dla Bristolu frykasy – ot, chociażby raki na cztery sposoby. Jedyną zmianą było dodanie w menu napisu, że ‘dawanie napiwków uwłacza godności człowieka pracy i procentu za usługę nie dolicza się’.

Zobacz także:  Zaskakujące aspekty życia Wersow: odkrywamy wiek i karierę Weroniki Sowy

O hotelu Bristol, jego gościach, sławnej kuchni hotelowej restauracji i kawiarni (serwującej znane i uwielbiane przez warszawskich smakoszy florentynki do kawy), który był świadkiem wielu wydarzeń – w tym kulinarnych, można byłoby mówić i pisać bardzo długo. Znowu zabrakło czasu, żeby zakończyć – ledwo rozpoczęty – interesujący temat…

Miłośnik dźwięków, historii popkultury i wszystkiego, co porusza serca i umysły. Na tym blogu dzieli się pasją do muzyki – od klasyków po świeże premiery – oraz spostrzeżeniami na temat filmów, seriali i szeroko pojętej kultury. Uwielbia odkrywać nowe zjawiska, analizować trendy i polecać to, co naprawdę warte uwagi. Jeśli szukasz niebanalnych rekomendacji i spojrzenia, które łączy wiedzę z autentycznym entuzjazmem – dobrze trafiłeś.